Loading...

(Just one moment)

Backgroound Image

Seven Deadly Sins

Nakaba Suzuki

https://www.youtube.com/watch?v=r0JHK38nc6o

Minęło dziesięć lat. Księżniczka Elizabeth, trzecia córka króla Bartry, ucieka z zamku, ponieważ Święci Rycerze Brytanni, stojący od zawsze na straży królestwa dokonują przewrotu i przejmują władzę, a władca oraz siostry Elizabeth zostają uwięzione. Księżniczka, nie mając innego wyjścia, postanawia odnaleźć Siedem Grzechów Głównych, ponieważ wroga mogą pokonać tylko jeszcze więksi zbrodniarze. Tak więc Elizabeth trafia do pewnej karczmy prowadzonej przez niepozornego chłopaka oraz jego… świnię. Tak, ona też pracuje, zajmując się zjadaniem resztek. Karczmarz ma na imię Meliodas, gadający prosiak to Hawk, a ten cały biznes to tylko tymczasowe zajęcie dla Meliodasa, ponieważ jest dokładnie tym, kogo dziewczyna szukała. Nie minie sporo czasu, a na scenę wejdą kolejni bohaterowie tej historii, czy raczej pozostałe Grzechy. Każdy z tych wojowników przejawia imponującą siłę oraz pokaźną liczbę wad i przywar, ale to naprawdę dobrzy kumple, którzy skoczą za sobą w ogień. Przeważnie.

Nanatsu no taizai to typowa seria przygodowa, będąca adaptacją mangi pod tym samym tytułem. Komiks Nakaby Suzuki powstaje od 2012 roku, a anime obejmuje oczywiście tylko początek historii. 24-odcinkowy serial legalnie można na Netfliksie (plus 4 odcinki dodatkowe, będące kontynuacją serii). Netflix posiada zresztą wyłączność na emitowanie Nanatsu no taizai. Anime za sprawą swojego luksusowego, wydawałoby się, charakteru, szybko zdobyło sławę. Dodatkowym czynnikiem motywującym do oglądania jest też sama manga, która wygrała 39. edycję rozdania nagród wydawnictwa Kodansha w kategorii shounen, czyli najlepszego komiksu dla nastolatków.

The Seven Deadly Sins”: zwiastun 3. sezonu anime – wSyncu

Nanatsu no taizai czerpie garściami z klasycznych przygodówek, a oglądanie tego anime jest niczym powrót do przeszłości. Nawet wygląd postaci czy sposób rysowania ich oczu przywodzi na myśl anime z lat 90. To trochę jak powrót do czasów dzieciństwa, kiedy Dragon Ball królował na ekranach fanów anime. Tak jak za sprawą Stranger Things widzowie odkryli, że tęsknią za klimatem lat 80., tak i fani anime nagle poczują się jak w domu – z tym, że w takim sprzed lat. Nie oznacza to oczywiście, że to serial wybitny. O nie, ma swoje liczne wady, ale cóż one znaczą, kiedy ma się ogromną radochę z oglądania kolejnych walk dziwacznie poubieranych rycerzy ze zdecydowanie niebanalnymi Grzechami? Trzeba na początku otwarcie przyznać – bohaterowie stanowią pełen przekrój osobowości, a nie są oni szczególnie oryginalni (a i tak się ich lubi). Stanowią raczej typowe przykłady konkretnych cech upakowanych w dane ciała, jak choćby sama księżniczka Elizabeth. To taka typowo przemiła dziewczyna do serca przyłóż, której dość (no dobra, bardzo!) zbereźne zaczepki Meliodasa niby przeszkadzają, ale cóż, pozwala na nie. Trzeba zresztą w tym miejscu wspomnieć o fanserwisie, którego twórcy nam nie skąpią. Meliodas lubi bowiem sobie pomacać co nieco, pozaglądać tam, gdzie nie wypada, a i panny dookoła mają wszystko na swoim miejscu. Na szczęście macanki i tego typu atrakcje są tylko dodatkiem do naprawdę wartkiej akcji.

Imperial Wrath of the Gods Review - The Seven Deadly Sins Season 4

źródło: https://naekranie.pl/recenzje/nanatsu-no-taizai-sezon-1-recenzja-anime

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *