Hideaki Anno
„Neon Genesis Evangelion” spełnia wszystkie wymagania, jakie są potrzebne do stworzenia produkcji, którą nie tylko uznaje się za dobrą, ale zapamiętuje na resztę życia. Pozornie jest to anime o dzieciach, które, zasiadając za sterami potężnych mechów, bronią ludzkość przed kolejnymi najeźdźcami z kosmosu. Jest to tylko otoczka, by przemycić filozofię reżysera. Filozofię tak bliską każdemu z nas, serial niesie ze sobą poważną naukę, rozważania o celowości istnienia, o być albo nie być, o smutku i samotności oraz radości i przyjaźni, o odnalezieniu własnego ja.
Z serialu nie dowiadujemy się, kim są istoty, które przybyły z kosmosu (Aniołowie). Nie jest to potrzebne, ich obecność jest jedynie celowym zabiegiem, można powiedzieć, że dzięki nim bohaterowie ewoluują, wprowadzani są na nowe tory myślenia (głównie Shinji Ikari). Wraz z postępującą fabułą dowiadujemy się coraz to nowych rzeczy, scenariusz początkowo naiwny, zaczyna gmatwać się coraz bardziej, zwalając widza z nóg.
Adam – pierwszy anioł, narodzona z niego Eva, poszukiwanie Lilith, której naturę ujawnia ostatni anioł, to wątki przemycone z wiary chrześcijańskiej, symbolika jednak odgrywa rolę drugoplanową, najważniejsza jest filozofia życia. Bohaterowie jawią się jako zwykli ludzie, każdy może być jednym z nich. Zamknięty w sobie jak Rei, mający problemy z odnalezieniem siebie jak Shinji, porywczy, a jednak naprawdę chcący zwrócić uwagę, by ktoś otoczył go go opieką, jak Asuka – można wymieniać jeszcze bardzo długo. Serial ma pewną magiczną otoczkę, jest swoistą retrospekcją, której sami się w końcu poddajemy. Nie ma wtedy już dla nas znaczenia, kim są anioły, co ich sprowadza na ziemię, zaczynamy rozumieć prawdziwy cel i przekaz.
Biblia Nowego Tysiąclecia, jak się zwykło nazywać „Evangelion„, ma trzy warstwy.
Warstwa otaczająca wszystko – mechy i walka o przetrwanie. Warstwa symboliki religijnej – mająca wspomagać kolejną warstwę i nadać jej enigmatyczności oraz swoistego mistycyzmu.
Warstwa filozoficzno-psychologiczna porusza problem, z jakim każdy człowiek musi się borykać, tzn. wewnętrznej pustki. Czymże jest proces dopełniania ludzkości, jak nie po porostu marzeniem każdego człowieka o nieśmiertelności. Czymże są wielkie i silne Evangeliony, jak nie odwrotnością naszych wewnętrznych marzeń o sile i byciu potrzebnym. Te marzenia znajdują się wewnątrz nas, a w serialu są uwidocznione za pomocą tych maszyn.
Poza przekazem istnieją także inne aspekty Muzyka sprawia się nie najgorzej, pasuje do akcji, i tyle wystarczy. Poznajemy przeszłość bohaterów, dowiadujemy się w końcu, kim każdy z nich jest i jakie ma cele (nawet tajemnicza Rei). Przeciwnicy, może nie wiemy o nich zbyt wiele, lecz nie pojawiają się po to, by kolejni nasi bohaterowie spuszczali im łomot. Ich pojawienie się niesie ze sobą naukę.